Wałęsa ostrzega: wytoczę procesy oszczercom

- Podczas prezydentury wypożyczałem akta, bo chciałem wiedzieć, co za bzdury o mnie wypisywała bezpieka. Nigdy nie wyrywałem ani nie niszczyłem żadnych dokumentów. Po co miałbym je niszczyć, skoro to były kopie? - powiedział w czwartek Lech Wałęsa, który we Wrocławiu uczestniczy w konferencji "Ku solidarnej Europie"

Lech Wałęsa zapowiedział również, że wytoczy proces wrocławskiemu dziennikarzowi Grzegorzowi Braunowi za wyreżyserowany przez niego film "TW Bolek". Grozi, że zażąda wysokich odszkodowań: - On i inni, którzy mnie szkalują, nie wypłacą się do końca życia.

TW Bolek w telewizji. I w sądzie?

Wałęsa przyjechał do Wrocławia na konferencję "Ku solidarnej Europie. Młodzież, solidarność międzypokoleniowa oraz Europa jutra". Wizytę zdominował jednak temat jego rzekomej współpracy ze służbą bezpieczeństwa.

Wyreżyserowany przez Brauna i Roberta Kaczmarka film pokazała w środę wieczorem publiczna telewizja. Ukazuje on kulisy pracy Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka nad wydaną przez IPN książką o Lechu Wałęsie. Historycy Instytutu zarzucają mu, że na początku lat 70. był agentem SB o pseudonimie "Bolek" a w latach 90. - gdy został prezydentem Polski - zniszczył dowody przeciwko sobie.

To nie pierwsza "lustracja" przeprowadzona przez Grzegorza Brauna. Już trzy lata temu nakręcił on "Plusy dodatnie, plusy ujemne", w których przekonywał, że Wałęsa był agentem bezpieki. Jednak tego filmu nie pokazano w telewizji. W kwietniu ubiegłego roku o agenturalną przeszłość oskarżył również prof. Jana Miodka. Zrobił to na antenie Radia Wrocław w ostatniej chwili, gdy kończył się program, a prowadzący nie miał czasu zareagować.

Prof. Miodek pozwał go za to do sądu, a Radio Wrocław zerwało współpracę z Braunem.

Dwa lata temu podobna historia zdarzyła się w programie na żywo w TVP Wrocław. Na zakończenie Braun stwierdził, że trzeba przyjrzeć się przeszłości prominentnego wrocławskiego polityka Grzegorza Schetyny.

Lech Wałęsa przyznał, że filmu nie widział, lecz o nim słyszał. Zamierza jednak Braunowi wytoczyć proces o zniesławienie, podobnie jak historykom IPN, którzy napisali książkę o nim: - Nie chcę wytaczać procesów instytucjom, jak IPN czy Telewizji Polskiej, by za kłamców nie płacili podatnicy. W kolejce do pozwu czeka już reżyser Grzegorz Braun i inni.

Procesem był prezydent grozi również Januszowi Kurtyce, szefowi IPN: - Sumy będą tak ogromne, że ci panowie będą musieli wypłacać się do końca życia.

Dodał, że gdy wygra przed sądem, część pieniędzy przekaże na cele społeczne.

Stwierdził, że oskarżenia go o agenturalną przeszłość nie zaszkodzą Polsce na arenie międzynarodowej. - Ja już mam wyrobioną pozycję, a świat zobaczy, że to wszystko kłamstwa, gdy wygram procesy z tymi, którzy mnie szkalują - mówił Wałęsa. Stwierdził też, że jest zwolennikiem odtajnienia wszystkich akt na jego temat.

Wałęsa skomentował również padające w filmie zarzuty. Stanowczo zaprzeczył, że on sam lub ktoś na jego polecenie niszczyli na początku lat 90. jego akta: - Jaki miałem interes w tym, żeby usuwać te papiery, skoro wiedziałem, że oni mają spis tych dokumentów? Nie wiem, czy jakieś kartki zostały wyrwane czy też nie, ale to nie ma znaczenia, bo te dokumenty były bez wartości.

Grzegorz Braun nie obawia się procesu: - Lech Wałęsa już od dwóch i pół roku grozi, że mnie pozwie i nic się nie stało. To pokazuje, jakim jest krętaczem. To, że Wałęsa był "Bolkiem", od dawna nie było żadną tajemnicą. Kto chciał, ten dotarł do wiedzy na ten temat.

Podczas konferencji na Uniwersytecie Wrocławskim Lech Wałęsa został w czwartek powitany owacją na stojąco. Gdy przemawiał, studenci kilkukrotnie przerywali mu brawami.

- Doprowadziliśmy do pierwszych demokratycznych wyborów w komunistycznej Europie. Tamten system nie pasował do XXI wieku i runął w drugim tysiącleciu chrześcijaństwa. W każdej sztafecie pokoleń jest zmiana. Poprzednia zostawiła nam podzielone granice, konfrontacje i dwa obozy szykujące się do starcia. Naszemu pokoleniu udało się zakryć tamtą epokę podziałów. Zachęcaliśmy Gorbaczowa, by wyciągnął cegiełkę z tego muru, jakim był komunizm. On chciał go zreformować, ale nie wiedział, że tego systemu nie da się zmienić. Ogłosił głasnost i pierestrojkę i ten mur runął. To była jego klęska. Ale klęskami nie ma się co przejmować, można za nią nawet dostać Nobla. Tak jak Gorbaczow, który go dostał za to, że nic mu się nie udało - mówił Wałęsa.

Stwierdził, że Europa nie może funkcjonować bez oparcia o wartości. - Nie da się budować globalizacji bez wartości odnoszących się do religii, ale też wartości tych, którzy są niewierzący. Papież Jan Paweł II mówił, że potrzebne jest wychowanie ludzi sumienia. Mojżesz oprowadzał przez 40 lat swoich ludzi po pustyni, bo nie wierzył, że coś z tym pokoleniem można zrobić. Chciał, by wymarło. My nie mamy ani Mojżesza ani tak wielkiej pustyni - mówił Wałęsa.

Wałęsę wzięła w obronę przemawiająca po nim prof. Barbara Kudrycka, minister szkolnictwa wyższego. - By nasze dzieci kierowały się w życiu ważnymi wartościami, potrzebujemy autorytetów. Jeżeli te autorytety będą niszczone dla doraźnych korzyści, to w przyszłości nie będziemy mieli się czego chwycić - mówiła prof. Kudrycka.

Copyright © Agora SA